AKTUALNOŚCI
Ogólnopolski konkurs „Domowe SPA przyszłości w systemie Kan-therm" Filip Sokołowski o łazience
przyszłości. - Barbara
Klem: Zajął pan ze swoim projektem pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie „Domowe SPA
przyszłości w systemie Kan-therm” pod hasłem: „Install your vision”. Konkurs zorganizowany był z
okazji 25-lecia kierunku architektura wnętrz na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej i
5-lecia powstania Fundacji Kan Vision. Skąd pomysł na udział w konkursie? - Filip Sokołowski: W 2022 r.
złożyłem dokumenty na architekturę wnętrz, ale moja przygoda z architekturą zaczęła się znacznie
wcześniej. Już w 2016 r. zostałem dyplomowanym architektem urbanistą, a w 2021 r. uzyskałem
uprawnienia pełne projektowe i budowlane bez ograniczeń. Chociaż głównie zajmuję się projektowaniem
urbanistycznym, od czasu do czasu projektuję wnętrza. Pomyślałem więc: dlaczego by nie uzupełnić
swojego wykształcenia o magisterium z architektury wnętrz(?) Przy okazji wzbogaciłbym swoją wiedzę o
nowe umiejętności. Tak więc zdecydowałem się ukończyć kolejny kierunek na Wydziale Architektury w
Białymstoku. Pomysł na te studia zrodził się, gdy jechałem samochodem i słuchałem białostockiego radia. Architekt, doktor habilitowany nauk technicznych inżynier, profesor nadzwyczajny Wydziału Architektury Aleksander Asanowicz opowiadał o możliwościach, jakie dają studia na tym kierunku. Pomyślałem wtedy: dlaczego nie? Na ostatnim roku studiów dowiedziałem się o konkursie z plakatu na uczelni i postanowiłem spróbować swoich sił. Zadanie wymagało twórczego myślenia, które uwielbiam, więc potraktowałem to jako świetną przygodę. Szczerze mówiąc, nie zakładałem, że wygram – ale jak się okazało, marzenia się spełniają! Można było puścić wodze fantazji, choć trzeba było dostosować się do wymogów. - BK: Zanim zapytam co trzeba było zrobić, wypada
przypomnieć pozostałe nazwiska z podium: drugie miejsce: Kamila Kozłowska i Agata Sewostjanik,
trzecie (ex-aequo): Anna Chojnowska i Dominika Żurawska a wyróżnienie Anna Bukhal. Jury w składzie:
Małgorzata Szczepańska - redaktor naczelna i dyrektor kreatywna Elle Decoration, prof. dr hab.
Michał Stefanowski, dr hab. arch. Tatiana Misijuk prof. PB oraz prof. dr hab. Andrzej Bissenik
doceniło oryginalność i walory estetyczne nadesłanych projektów i, przede wszystkim, nieszablonowe
podejście do funkcjonalności i przeznaczenia wnętrz. Specjalne wyróżnienie, za oryginalne
przedstawienie rzutu wnętrza, Katedra Wnętrz PB przyznała Agnieszce Jakimowicz-Łojewskiej. Wręczenie
nagród odbyło się 8 lutego br. w budynku referencyjnym Kan Złota 44 w Warszawie. Tyle. Wracamy do
łazienki... - FS: W ramach konkursu miałem zaprojektować
nowoczesne domowe SPA z zastosowaniem systemu KAN-therm. Chodziło o to, by wykorzystać innowacyjne
technologie i rozwiązania, aby zrealizować wizję przyszłości. Musiałem również zaznaczyć w projekcie
miejsca montażu systemów ogrzewania i chłodzenia płaszczyznowego. Wnętrze SPA miało mieć
powierzchnię 30-35 m² i wysokość do 4 m, a okna i drzwi mogłem umieścić dowolnie. Oprócz
standardowych elementów, takich jak umywalka, wc, wanna i prysznic, projekt miał zostać wzbogacony o
ciekawe rozwiązania, np. saunę, jacuzzi, meble wypoczynkowe, pralkę i suszarkę. - BK: Proszę opisać zwycięski, czyli pański, projekt. - FS: Umieściłem swoją łazienkę na obrzeżu miasta, w nowoczesnym
domu z dużymi przeszkleniami. Wyobraziłem sobie, że ten dom jest ukryty w lesie, bo w przyszłości
możliwe, że będziemy uciekać jednak z miast, do przyrody. Łazienka wygląda na dużą, wysoką
przestrzeń, otoczoną zielenią, która idealnie wtapia się w otoczenie. Postawiłem na stonowane
kolory: ciemny, żółty i zielony – bo trzy to magiczna liczba. I tu pojawia się mój ulubiony element:
wanna. Umieściłem ją na podwyższeniu, z widokiem na las przez ogromne okrągłe okno, żeby wnętrze
miało więcej głębi i spokoju. Chciałem jeszcze „wcisnąć” saunę, ale brakło miejsca, więc tylko
zaznaczyłem jej sąsiedztwo. Na zewnątrz otaczające rośliny sprawiają, że SPA idealnie wtapia się w
otoczenie, jakby mówiło: „jestem częścią natury”. Wszystko to połączyłem z systemem KAN-therm, który
zapewnia komfortowe ogrzewanie i chłodzenie za pomocą podłóg i ścian. Innowacyjne,
niskotemperaturowe rozwiązania – bo w przyszłości będziemy dbać nie tylko o siebie, ale i o
planetę. - BK: Jak myślę o przyszłości, to „widzę” mnóstwo
elektroniki, a nie tak prosto: wanna, prysznic, umywalka i wc... -
FS: Niektóre łazienki przyszłości takie pewnie będą, szczególnie jeżeli będą wtopione w
aglomeracje miejskie. Będą nastawione na super technologie, ciekawe aranżacje świetlne oraz różne
urządzenia do masażu czy do pielęgnacji. Ale ja nie wykluczam, że mogą być inne – takie jak moja -
poza miastem, stonowane, spokojne i harmonijne. Nie będą się wybijać elektronicznie. Choć...
Technologia idzie do przodu, więc chcąc czy nie chcąc, będziemy musieli się z tym mierzyć. - BK: Gdzie w przyszłości ma stać pralka? - FS: Pralka w przyszłości? Myślę, że trzeba dać jej szansę na trochę odmiany, prawda? Łazienka to taka główna bohaterka, eksponowana i wychwalana, więc wydaje mi się, że warto pozwolić jej trochę prywatności. No bo przecież jeden kawałek łazienki to ta część, gdzie planujemy relaks, odnowę, a czasem po prostu chwilkę odpoczynku w pianie, a drugi kawałek, cóż... to strefa walki z plamami, gdzie pralka przebiera nogami, suszarka wykręca tango, a my próbujemy zapanować nad zalegającymi ubraniami. Więc jak to powiedzieć... Może lepiej dać im dwa różne adresy, żeby się nawzajem nie wpędzały w kompleksy (uśmiech). -
BK: Jak wyglądała pana droga do architektury? -
FS: Była trochę jak spacer przez labirynt – pełna zakrętów, ale w końcu doprowadziła mnie
tam, gdzie chciałem być. Po zakończeniu liceum i zdaniu matury, wiedziałem jedno: nie wiedziałem,
czego tak naprawdę chcę. Zastanawiałem się, co wybrać, ale zawsze tkwiła we mnie ta nieodparta
potrzeba tworzenia, wymyślania i działania na polu kreatywnym. Początki były jak sztuka abstrakcyjna
– nie do końca jasne, ale intrygujące! Zawsze rysowałem, często karykatury nauczycieli, bo kto by
nie chciał robić czegoś, co sprawia przyjemność, nawet jeśli czasem było to na granicy szkolnej
etyki. Ale to był pierwszy krok w mojej artystycznej podróży. Kiedy przyszło do wyboru drogi
zawodowej, postawiłem na architekturę. Na początku czułem się trochę jak na huśtawce – niepewnie,
ale też ekscytująco! Ale im bardziej się tym interesowałem, tym bardziej wciągało mnie do świata
architektonicznych możliwości. Największe odkrycia czekały w trakcie studiów, kiedy to zrozumiałem, że to jest to, czego szukałem, chociaż i tam potrzebowałem czasu by to zrozumieć, by to w sobie odkryć. Od tego momentu towarzyszyłem sobie myślą: „trzeba coś w życiu robić, a na pewno będzie to coś twórczego”. Droga do zawodu architekta to było jak przejście przez serię prób w reality show – trudno pod górkę, potem mocno w dół... ale naprawdę warto, bo dzięki wytrwałości i determinacji każda przeszkoda stała się krokiem naprzód. Dziś, patrząc wstecz, widzę, że warto było nie poddawać się. Każdy trud był tylko częścią ciekawej podróży, która prowadzi mnie do spełniania moich marzeń architektonicznych. - BK: Projekty z pana
autorstwem? - FS: Moje projekty to jak moje dzieła sztuki,
choć dopiero teraz mogę je oficjalnie podpisywać. Przez parę lat pracowałem nad różnorodnymi
projektami, kierując swoją pasję ku architekturze budynków jednorodzinnych. W tym czasie miałem
przyjemność współpracować z renomowaną firmą w Warszawie, gdzie zdobyłem cenne doświadczenie. Teraz,
wróciwszy do Białegostoku, nadal utrzymuję owocną współpracę z tamtą firmą, równocześnie skupiając
się na dalszym rozwoju i kreowaniu większych dzieł, które z dumą będę sygnował swoim nazwiskiem w
przyszłości. - BK: Ma pan swoją myśl, jak powinien wyglądać dom
jednorodzinny? - FS: Oczywiście, kiedy patrzę na dzisiejsze domy
jednorodzinne, mam wrażenie, że wszyscy wpadli w katalogową pułapkę. Brakuje oryginalności, ale...
co tu dużo mówić, czasem warunki zabudowy dyktują swoje. Nie możemy sobie postawić domu zbyt
szalonego, bo szybko moglibyśmy przekroczyć granicę między unikalnością a... no cóż, cyrkową
ekstrawagancją. Jestem zwolennikiem oryginalności, ale z umiarem, bo kończyłoby się to skansenem
domów „cygańskich” w naszym sąsiedztwie, którym oczywiście nie można odjąć oryginalności. Tak więc,
kocham domy, które wyróżniają się, ale nie krzyczą o tym z dachu. -
BK: Mając dwie specjalności, lubi pan bardziej projektować „ciężką” architekturę czy
wnętrza? - FS: Gdybym miał wybierać, musiałbym przyznać, że
choć uwielbiam kreować budynki jedno- i wielorodzinne, to wnętrza też mają specjalne miejsce w moim
architektonicznym sercu. Dlaczego? Otóż, w przypadku wnętrz, mam tylko spotkanie z klientem i
ewentualnie z podwykonawcami. Nie muszę walczyć z biurokracją jak rycerz z smokiem, ani unikać ich
ostrzy. - BK: Zechce pan opowiedzieć coś o sobie prywatnie? - FS: Z przyjemnością. Jestem wielkim fanem sztuki, sztuki
nowoczesnej, a od roku także szczęśliwym tatą małej Róży. Moja żona i ja osiągnęliśmy już ten moment
w małżeństwie, kiedy spokojnie współistniejemy (uśmiech). Kocham podróże i odkrywanie nowych miejsc,
lubię podróże pociągiem. W wolnych chwilach chwycić za ołówki, kredki, usiąść w ciekawym miejscu i
rysować, malować, to mnie uspokaja. W pracy uwielbiam projektować, wymyślać, ( biurokracji nie
lubię, ale toleruje) stawiać czoła wyzwaniom i tworzyć coś nowego. Widzę przyszłość architektury
jako niezwykle ekscytującą i pełną nieodkrytych dróg, jak podróż do nieznanych lądów. A co
architektury w życiu prywatnym... cóż, czasem największym wyzwaniem może być dopasowanie koloru
poduszki do kanapy (uśmiech). - BK: Jeszcze raz gratuluje i
dziękuję za rozmowę. data publikacji: 2024-06-12 09:49:22 |