Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu (więcej informacji).
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki. Rozumiem, nie pokazuj więcej tego komunikatu.

AKTUALNOŚCI

Architektem być...

Chwalimy się osobami, które w bieżącej, wiosennej sesji egzaminacyjnej Podlaskiej OIA RP zdały egzamin na uprawnienia zawodowe. Poniżej prezentujemy krótko „świeżo upieczonych” architektów, którzy 4 czerwca odebrali dokumenty uprawniające do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych. Szczególne gratulacje drodzy Państwo.

arch. Szymon Niewiarowski, uprawnienia projektowe bez ograniczeń



Dlaczego zostałem architektem...(?) W trzeciej klasie liceum ogólnokształcącego, pojawił mi się w głowie pomysł, aby zostać architektem. Nie wiem co było tego przyczyną, ale właśnie wtedy poczułem, że nie wyobrażam żadnego innego zawodu dla siebie. Jako dziecko dużo malowałem farbami akrylowymi. Kopiowałem obrazy znanych polskich artystów, jak chociażby Gierymskiego. Był to znakomity początek drogi do grafiki, niemniej jednak, rysunek ołówkiem poznałem dopiero w czwartej klasie liceum, podczas kursów przygotowujących do egzaminu wstępnego na wydział architektury. Prowadząca, stwierdziła wówczas, że uchroniło mnie to przed przyswojeniem złych nawyków, których musiałbym się oduczyć.
Dostanie się na kierunek architektura i urbanistyka wcale nie było łatwe. Tu wtrącę wspomnienie, które zapewne zdziwi współczesną młodzież, a władzom Politechniki Białostockiej wyciśnie łezkę wzruszenia i tęsknoty za tymi czasami. Byłem w szczycie wyżu demograficznego, o jedno miejsce na wydziale architektury ubiegało się wtedy 15 osób, a samych miejsc na studia stacjonarne było tylko 20. Dostałem się z numerem 21 (uśmiech), ponieważ liczba punktów u wielu zdających była identyczna. Przyjęto więc nie 20, a około 25 osób. Nota bene - w następnym roku zwiększono liczbę miejsc do 40.
W toku studiów, starałem się brać udział w zajęciach ponadprogramowych, nie było tego wtedy niestety zbyt dużo. Jednym z takich zajęć był program Erasmus Intensive Study, który kończył się dwutygodniowymi warsztatami na uczelni La Salle w Barcelonie. Na czwartym roku studiów zdecydowałem się studiowanie w Gandawie w ramach programu Erasmus. Szczerze polecam to miejsce, jak i tamtejszy wydział architektury. Oprócz programów europejskich dysponują także międzykontynentalnymi, co dało mi możliwość pracy ze studentami chociażby z Japonii.
Pracę magisterską pisałem „pod okiem” prof. dr inż. Romualda Loeglera. Bardzo sobie cenię ową współpracę i jej kreatywny sposób prowadzenia. Dużo rozmawialiśmy, nie odnosząc się do rzutów. Esencją było znalezienie problemu i jego rozwiązania, a projekt był tylko tego wynikiem. Pracę o tytule “Białostocki węzeł intermodalny” obroniłem w 2011 r. Co ciekawe, miasto Białystok później zorganizowało konkurs architektoniczny o tej samej tematyce.
Po ukończeniu studiów pracowałam w kilku biurach projektowych, zdobywając doświadczenie przy różnorodnych projektach. W międzyczasie, miałem kilkuletni epizod pracy zdalnej dla belgijskiego biura architektonicznego, wykonując między innymi analizy urbanistyczne. Od 2013 r. prowadzę własną działalność i do chwili obecnej współpracuję z podlaskimi architektami.
Zdecydowałem się na zdobycie uprawnień, żeby symbolicznie zamknąć pewien etap rozwoju zawodowego, oraz żeby móc prowadzić samodzielnie projekty, mieć nad nimi większą kontrolę. Ważne było dla mnie również to, aby móc brać udział w konkursach, tych w których wymagany jest architekt z uprawnieniami.
Architektura i urbanistyka jest moją pracą i pasją. Nie opuszcza mnie, nieustannie czytam, oglądam i ją analizuję. Fascynują mnie, szeroko pojęte, nurty w architekturze, designie i wnętrzach, jak również analiza i rozwiązywanie problemów urbanistycznych.
Reszta mojego czasu to rodzina: żona Monika i dwaj synowie: Mikołaj i Stefan, którego właśnie teraz, w czasie naszej rozmowy, gonię po piaskownicy (uśmiech).


arch. Tomasz Kiszko, uprawnienia projektowe bez ograniczeń


Zawsze lubiłem kreatywne zajęcia, lubiłem coś wymyślać. Lubiłem rysować. Fascynowało mnie budownictwo i ukończyłem ten kierunek w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Po studiach trafiłem na budowę. Oczywiście najpierw były staże, potem praca. W którym? r. zdobyłem uprawnienia konstrukcyjno-budowlane wykonawcze bez ograniczeń. Byłem wtedy zatrudniany jako kierownik budowy, inspektor nadzoru. Po kilku latach styczności z architektami, projektantami na budowach stwierdziłem, że czas na kolejne wyzwania. I tak w 2018 r., mając 32 lata rozpocząłem kolejne studia: kierunek architektura w prywatnej uczelni - Wyższej Szkole Ekologii i Zarządzania w Warszawie, która przemianowała się na współczesną Akademię Artystyczno-Techniczną.
Nie było to łatwe. Stanie przy sztaludze, malowanie martwej natury – taki powrót do lat młodzieńczych, czułem się dziwnie. Ale, z drugiej strony, z wiedzą zdobytą na budowie i praktyką – studia były dużo prostsze. Zaliczono mi dużo przedmiotów z WAT-u, więc studiowałem w trybie indywidualnym – weekendowym, robiąc po dwa semestry naraz: pierwszy i trzeci, drugi i czwarty itd. To trwało do uzyskania tytułu inżyniera, a magistra „zrobiłem” normalnie w trzy semestry. Trzeba dodać, że w rok po rozpoczęciu studiów na architekturze, przeniosłem się do Białegostoku, więc utrudnieniem studiowania były jeszcze dojazdy.
Kim bardziej się czuję? Z wieloletnim doświadczeniem, w budownictwie praca na budowie to moje naturalne, znane mi środowisko, a projektowanie to jeszcze nieodkryty ląd i nowe wyzwania. Pasjonuje mnie fakt, że to ja tworzę coś, z czego będą korzystać ludzie. Że mam realny wpływ na kształtowanie przestrzeni. Uprawnienia są, natomiast, jakby oczywistym kolejnym krokiem na drodze pracy zawodowej. Dają możliwość pracy samodzielnej, a tego potrzebuję.
Prywatnie jestem szczęśliwym mężem i ojcem 3,5-letniej córki. Lubię muzykę, sam również gram na gitarze. Jest coś we mnie artystycznego, co sprawia, że moje życiowe wybory są trafione i nie pojawiają się z przypadku.
Dodam jeszcze, że test egzaminacyjny był trudny. Było mnóstwo pytań z nowej ustawy o planowaniu przestrzennym. Bardzo skrupulatnie się przygotowywałem, mimo takiej ścieżki zawodowej jaką mam.


arch. Mateusz Wasielica, uprawnienia projektowe bez ograniczeń


Moje pierwsze wspomnienie związane z architekturą pochodzi z okresu wczesnoszkolnego, kiedy spędzałem wakacje u babci na wsi w starym drewnianym domu. Po przeniesieniu na arkusz A3 obrysu pomieszczeń, w których spędzałem letnie popołudnia, zacząłem marzyć o tym, co chciałbym w nich zmienić. W tej zabawie dowolnie wprowadzałem zmiany nie zważając na rachunek ekonomiczny, wymagania konstrukcyjne czy zdrowy rozsądek. Ta krótka fascynacja pozostała w uśpieniu aż do czasów gimnazjalnych, kiedy po raz pierwszy wziąłem udział w testach na predyspozycje zawodowe. Ich wyniki wykazały, iż z łatwością przychodzi mi praca z obrazem oraz sprawnie orientuję się w przestrzeni. Tak zrodził się pomysł na studia architektoniczne. Aby się na nie dostać, oprócz dobrze zdanej matury, kluczowy jest egzamin wstępny z rysunku. Pozytywny wynik mojego egzaminu zawdzięczam dr inż. arch. Danucie Korolczuk, która nauczyła mnie, posiadacza ewidentnie ścisłego umysłu, odrobiny artystycznego zacięcia.
Studia na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej ukończyłem w 2018 r. Jeszcze w ich trakcie rozpocząłem pracę w pracowni projektowej, gdzie stawiałem pierwsze kroki w życiu zawodowym. Od 2019 r. prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą. W moim zawodzie najbardziej cenię kontakt z inwestorami. Staram się rozpoznać ich potrzeby i cieszę się, kiedy widzę, że moje propozycje trafiają w ich gusta. Do tej pory swoją działalność starałem się ograniczać do prac związanych z budynkami mieszkalnymi jednorodzinnymi. Teraz, po zdanym egzaminie zawodowym, z czystym sumieniem mogę już projektować bez ograniczeń.
Od 2020 r. współpracuję z profesjonalną pracownią architektoniczną. To dzięki tej już 5-letniej współpracy zrozumiałem kluczową w zawodzie architekta rolę komunikacji i koordynacji międzybranżowej.
Otrzymanie uprawnień budowlanych jest ważnym kamieniem milowym, lecz z pewnością nie oznacza końca edukacji. Jak powiedziała kiedyś pani dr Danuta Korolczuk: architekt zaczyna być dobry w swoim fachu po 40 roku życia - więc mam nadzieję, że najlepsze zawodowo lata są jeszcze przede mną.

Barbara Klem



data publikacji: 2025-06-04 14:42:19