AKTUALNOŚCI
Spalarnia ładnie „opakowana” Drodzy Czytelnicy... Mamy sezon urlopowy. Rzecz jasna, że wyjeżdżamy. Być może ktoś z Was wybierze się tego lata do Wiednia(?) Oprócz sztandarowych atrakcji, jakie oferuje kolebka walca, polecam Wam - jako architektom – obejrzenie spalarni odpadów Spittelau Wien Energie. Jest piękna, wręcz baśniowa. Mi się podobała i polecam, kto jeszcze nie widział. Praca i wypoczynek w jednym. Niektórzy mówią, że jest to najpiękniejsza spalarnia na świecie i najbardziej rozpoznawalna. Jest znana z charakterystycznej architektury autorstwa Friedensreicha Hundertwassera, austriackiego architekta – artysty, malarza, grafika, rzeźbiarza, performera i działacza na rzecz ochrony środowiska. Ale, ale... Zanim podzielę się z Wami swoimi odczuciami, przedstawmy kilka faktów. Spalarnia Spittelau mieści się w tętniącej życiem dzielnicy o tej samej nazwie. To prawie centrum miasta, z wieloma budynkami użyteczności publicznej i dużym węzłem komunikacyjnym. Została wybudowana w 1971 r. Z założenia miała dostarczać ciepło do wiedeńskiego szpitala (największego w Austrii). Ponieważ, prowadzona równocześnie, budowa placówki opóźniała się o kilka lat, rozbudowano sieć i zaopatrywano w ciepło inne budynki użyteczności publicznej. W 1987 r. w spalarni wybuchł pożar i duża jej część została zniszczona. Zarządzająca obiektem firma Wien Energie zorganizowała konkurs architektoniczny na odbudowę. Z opowiadania przewodnika dowiedzieliśmy się, że mistrz ponoć nie był wcale zainteresowany propozycją. Miał powiedzieć: „waszego ekstraktora brudu nie będę upiększał”. Przekonały go jednak zapewnienia zastosowania najnowocześniejszych urządzeń oczyszczania spalin i selektywnej zbiórki odpadów. I uczynił z niego to, czym jest dzisiaj, czyli jedną z dziesięciu najlepszych atrakcji turystycznych Wiednia. Hundertwasser nadał budynkowi kolorową, falowaną elewację pokrytą tysiącami płytek ceramicznych, a 135-metrowy komin ozdobił złoconymi kulami, upodabniając go do minaretu. Na mnie (a widziałam ją pierwszy raz) spalarnia zrobiła piorunujące wrażenie. Pierwsza reakcja, gdyby wcześniej nie znać tematu, mogłaby brzmieć: czy to aby nie kicz(?). Jaskrawo barwny budynek wyglądający jak obrazek z dziecięcej bajki. „Wyskakujący” fragment z szarej przestrzeni miasta, która go otacza. Ale... „odrzucam” miasto wokół i analizuję sam obiekt. Zadziwia oryginalnym zestawieniem barw i kształtów, kolumnami i złotymi kopułami. Całość wygląda jak zamek, a od mnóstwa detali na elewacji nie sposób oderwać oczu. Skłaniają one do odszyfrowywania inspiracji twórcy. Żadne okno nie powtarza się dwa razy – można powiedzieć, parafrazując Szymborską (uśmiech). Ani wielkością, ani kształtem. Każde jest inaczej rozmieszczone, niektóre przypominają mi jakby były ulokowane w „jeziorkach” elewacji. Nie znajdziesz tu linii prostych, symetrii, czy regularności. Mozaiki przywołują mi na myśl Barcelonę i twórczość Antoniego Gaudiego. Architekturę uzupełnia piękna zieleń, pełzająca w niszach i wnękach, posadzona oczywiście również na dachach. To nie tylko delikatne pnącza, to duże drzewa. W niektórych miejscach architektura i natura tak się mieszają, że nie mogłam ocenić, czy to drzewo wyrosło na budynku, czy może budynek postawiono wokół drzewa. Całość można podsumować jako miks techniki, natury i sztuki. Nocą budynek jest iluminowany różnokolorowymi światłami, tego nie widzieliśmy. Nie wchodziliśmy również do środka, ale można kupić również wycieczkę zwiedzająca obiekt wewnątrz z podglądaniem jak się spala śmieci. Nie kicz. Mogę powiedzieć, że widziałam bardzo ładny obiekt. I jeszcze kilka słów technicznych. W Spittelau spalana jest prawie jedna trzecia odpadów z wiedeńskich gospodarstw domowych. Jest to 250 ton odpadów rocznie, produkując przy tym 450 GWh energii cieplnej. Warto dodać, że w Wiedniu śmieci nie ma gdzie składować, bo prawo na to nie pozwala. Zobaczenie spalarni pokazuje inne myślenie o architekturze przemysłowej. Nie musi być ona jedynie „przykrywką” maszyn i urządzeń technicznych, nie musi być jedynie funkcjonalna. Może kształtować przestrzeń publiczną i nadawać jej artystyczny charakter. Warto więc zatrzymać się na chwilę i skonstatować, że budowle przemysłowe też mogą być piękne. No i... czekamy na takie na Podlasiu, nasi drodzy członkowie Podlaskiej OIA RP. Tekst: Barbara Klem Zdjęcia: Dariusz Stecki, Warmińsko-Mazurska OIIB ![]() ![]() ![]() ![]() data publikacji: 2025-07-22 13:30:11 |